piątek, 9 marca 2018

2.07.2017 r.
                                ____________________________________________________

Rozdział I

*Lotnisko*
Wdech. Wydech.
Wdech. Wydech.
Muszę oddychać. Spróbować. Z tego co mi się wydaję, mam prawie wszystkie objawy zawału serca. W sumie, nie dziwię się.
Jestem w Los Angeles!
 Wychodzę z samolotu i zmierzam na lotnisko. Słynne i wszystkim znane lotnisko - LAX (Przyp. Autora - Użyty skrót jest celowy). Niech mnie ktoś uszczypnie.. Albo lepiej nie, bo jeszcze obudzę się z tego cudownego snu.
A może to nie sen?
Pierwszy raz widzę tak piękne i tak gigantyczne lotnisko. Jeśli już sam ten budynek robi na mnie takie wrażenie, to boję się z niego wyjść. Wtedy mogę na prawdę dostać zawału serca. Muszę wziąć się w garść. Siadam na ławce, obstawiona walizkami. Nie mogę w to uwierzyć.. Jestem w moim wymarzonym 'Mieście Aniołów'.
Wybieram numer. Po trzech sygnałach odbiera.
-Cześć Paul, właśnie dotarłam. Jestem na lotnisku.-
-Cześć, bardzo się cieszę. Mój kolega już na ciebie czeka przy głównym wejściu. Będzie ubrany cały na czarno a w tych temperaturach to rzadkie, także na pewno go zauważysz. Do zobaczenia.-
-Do zobaczenia-
Wstaję. Uśmiechnięta, wypoczęta i gotowa do działania. Czuję się jak nowo narodzona. Zmierzam do wyjścia. Mijam setki, jak nie tysiące ludzi. Do każdego się uśmiecham. Chcę żeby wszyscy wiedzieli jak bardzo jestem szczęśliwa. Wreszcie opuszczam lotnisko.

Jestem na zewnątrz. Słońce i ciepły wiatr ogrzewają moje ciało. Dobrze że mam sukienkę, w innym wypadku spłonęłabym z gorąca. Rozglądam się, gdy nagle wpadam na jakiegoś mężczyznę. Szybko robię krok do tyłu i spuszczam głowę na dół, zawstydzona.
-Przepraszam. Niezdara ze mnie.- Udaję mi się podnieść głowę by spojrzeć nieznajomemu w twarz. Mężczyzna jest wysoki. Ma czarne włosy, ułożone na żel. Przystojną twarz, piwne oczy i ładny uśmiech. Wygląda na około 25 lat. Jest dobrze zbudowany. Styl ubierania też ma nie naganny.
Gość z wyglądu - ideał. Ciekawe czy też z inteligencji?
-Nic nie szkodzi. Właściwie to moja wina, czekam tu na kogoś i trochę się zamyśliłem- Uśmiecha się serdecznie.-Chwila..- Przygląda mi się uważnie. -Czy to ty jesteś Cornelia Collins?- Przytakuję głową zaskoczona.- Jestem Ian, kolega Paul'a.- Podaje mi rękę na przywitanie a ja nagle przytomnieje. Patrzę na niego. Jest cały ubrany na czarno, dosłownie.
- W takim razie. Miło mi cię poznać.- Wymieniam z nim uścisk dłoni, troszeczkę zdziwiona całym zajściem.
-Mi również. Zatem chodźmy.- Jego uśmiech działa na mnie uspokajająco. Podążamy w stronę samochodu. Parking przy lotnisku jest gigantyczny, do tego stoi tu tyle pięknych samochodów, nic tylko pozazdrościć właścicielom. Kiedy tak przechodzimy między samochodami moim oczom ukazuję się jeden, z moich wymarzonych samochodów - Lamborghini Aventador S najnowszy, tegoroczny model. Ten samochód to cud a co najlepsze, jest w kolorze złotym. Przystaję i podziwiam auto. Pomimo faktu że moje serce należy w największej części do jednego, wyjątkowego modelu Mustanga to i tak, ten samochód robi na mnie ogromne wrażenie. Jedną z moich pasji jest motoryzacja stąd wynika mój zachwyt wszelkimi markami samochodów i ich modelami, jednak czasem pasja ta staję się moją wadą pod kilkoma względami. Na przykład teraz, wgłębiam się bardziej w moje zainteresowanie samochodami i zapominam o realnym świecie.
-Halo.- Wyrywam się z transu i odwracam w stronę mężczyzny który patrzy na mnie z zagadkową miną.- Wszystko w porządku?- Pyta.
-Tak, tak.- Uśmiecham się blado. 
Mężczyzna wyciąga kluczyki i naciska przycisk. Słyszę charakterystyczny dźwięk otwieranego zamka i mam wrażenie że się przesłyszałam. Brunet zmierza ku pojazdowi a moje serce bardzo chcę się wyrwać z klatki piersiowej.-To twój samochód?- Pytam uważnie obserwując jego twarz. Uśmiecha się.
-Tak. Mam go jakiś tydzień.- Odpowiada. Pierwszy raz wsiądę do tego samochodu. Pierwsza moja przejażdżka w tym samochodzie. Moje podekscytowanie sięga zenitu. Już nie mogę się doczekać.. Znów zatracam się w moich myślach i nawet nie zauważam kiedy Ian, przechodzi na stronę pasażera i otwiera drzwi. 
-Zapraszam- Uśmiecha się szelmowsko. Nie zwracam na nic uwagi. Zmierzam ku samochodowi i zajmuję miejsce pasażera z wielkim uśmiechem na ustach. 

*15 minut później*
 Podjeżdżamy pod gigantyczny budynek na jakiejś ulicy. Tak jak przeczuwałam, ten samochód nie tylko wygląda cudnie ale i jeździ. Jestem wniebowzięta. Tyle przeżyć na raz. Cudowne miejsce, cudowne auta, cudowne widoki. Przejeżdżaliśmy przez kilkanaście ulic które, swoim wyglądem zapierają dech. Po za tym palmy, domy, budynki.. To wszystko daje taki niesamowity urok. Nie można oderwać wzroku.
-Jesteśmy na miejscu.- Brunet wysiada z samochodu i znów chce być dżentelmenem lecz uprzedzam go i sama otwieram sobie drzwi. Lubię jak chłopacy starają się być kulturalni i mili ale czuję się w niektórych sytuacjach głupio, bo nie jestem gwiazdą która wszędzie ma pierwszeństwo i trzeba jej usługiwać. Potrafię sama otworzyć drzwi. Ian przystaję przed samochodem i obserwuje mnie. Wychodzę z samochodu, zamykam za sobą i dziękuję mu za chęć pomocy, pomimo faktu że dałam sobie radę. Idziemy w stronę budynku pochłonięci rozmową. Jak się dowiedziałam to tutaj mieszka Paul a jego współlokatorem jest właśnie Ian. Mieszkają w tym miejscu razem, od nie dawna.

                                            ***
Ale chwileczkę, coś pominęłam.. Zastanawiacie się pewnie: Kto to jest Paul? albo po co tak właściwie przyleciałam do Los Angeles?
Spróbuję opowiedzieć Wam krótko moją historię od początku.


Nazywam się Cornelia Collins.. Hmm, może jednak zacznę od kompletnego początku. Tak na prawdę na nazwisko mam Schmidt. To wcześniej wspomniane jest w połowie moim pseudonimem artystycznym lecz także jest to moja mała "zmiana tożsamości" ze względu na mega dużą zmianę otoczenia.
Jestem stu procentową Polką. Tak więc, co robię w zupełnie obcym mi kraju, tak daleko od domu? Przyleciałam tu by studiować lecz również po to, by rozwijać moją pasję.
Co z tego wyniknie? Sami się przekonacie.
Nie będę Wam za dużo zdradzać, pragnę byście sami odkryli wszystko po kolei.
Dlatego właśnie zabieram Was ze sobą w tę niezapomnianą przygodę w której wszystko co działo się dotychczas diametralnie się zmieni.
Lecz na dobry początek wypadałoby się do końca przedstawić.
Za 2 miesiące skończę 20 lat. Moją największą miłością jest muzyka, mam wiele zainteresowań ale to właśnie muzykę stawiam na pierwszym miejscu. Niektórzy nie do końca potrafią zrozumieć dlaczego tak bardzo się oddaję tej pasji, ale dopóki sami nie odkryją w sobie takiego zamiłowania do czegokolwiek nigdy nie będą w stanie mnie zrozumieć. W Los Angeles będę studiować na kierunku specjalizacji w psychologii klinicznej. Bardzo interesuje mnie ten kierunek. Sama nie wiem czemu. Lubię pomagać ludziom i myślę że dzięki temu spełnię się w tym zawodzie. Oprócz studiów będę mieć również moje pierwsze zajęcia w studiu muzycznym. Jestem bardzo podekscytowana i szczęśliwa. Trzymajcie za mnie kciuki!

 ***

Krótko i troszeczkę tajemniczo prezentuję się rozdział 1, na moim blogu. Liczę że Wam się spodobało i jesteście ciekawi dalszych części(: Przez najbliższy czas opowiadanie będzie pisane tylko i wyłącznie z perspektywy głównej bohaterki, w późniejszym czasie również inni opowiedzą historię swoimi oczami. Stwierdziłam że nie będę pisać prologu lecz jeśli chcielibyście by takowy powstał proszę dajcie znać :) Tak czy tak, zostawcie po sobie jakiś komentarz uwierzcie mi że taki gest bardzo mnie motywuję do pisania a ostatnio bardzo mi tego brakuję nie wspominając o wenie. To moje trzecie podejście do opowiadania na tym blogu który powstał prawie cztery lata temu. No cóż jak to mówią.. "Do trzech razy sztuka". Tymczasem żegnam się z Wami.
Jeśli pragniecie skontaktować się ze mną możecie pisać w prywatnej wiadomości na instagramie @hollywoodstyleee. Pozdrawiam.

środa, 13 kwietnia 2016

Główni bohaterowie.

WITAJCIE NA MOIM BLOGU! 

Jest to pierwszy post dotyczący opowiadania "Stay Strong".
Stwierdziłam że na początek przedstawię Wam głównych bohaterów ale tylko i wyłącznie ich imiona, nazwiska i wygląd. 
Jeśli chcecie dowiedzieć się o nich więcej zachęcam Was do przeczytania mojego opowiadania! (:

A tymczasem poznajcie bohaterów tej opowieści:.






                                                  Cornelia Schmidt                                                           




                                                  Logan Henderson                                                          




                                                      Christian Schmidt                                                       




                                         James Maslow                                                             



                                                      
                                                      Ciara Schmidt                                                               




                                         Kendall Schmidt                                                          




                                                      Lilly Hayes                                                                   




                                                Carlos Pena                                                                 




                                                      Laura Marano                                                              


piątek, 8 kwietnia 2016

"Jednorazówka" (feat.James Maslow)

(CAŁA JEDNORAZÓWKA ZOSTANIE ZAKTUALIZOWANA I POPRAWIONA WKRÓTCE. DO ZOBACZENIA!:))

Siedziałem na molo i przyglądałem się statkom dryfującym w oddali. Moje nogi podmywała zimna woda oceanu a ręce owiewał chłodny wiatr. Lubiłem takie dni ... Dni w których mogę nareszcie trochę odpocząć i generalnie wszystko mieć gdzieś. Zawsze w takich chwilach przychodzę tutaj, to magiczne miejsce daję dużo do myślenia. Spojrzałem na godzinę w moim telefonie, było grubo po północy. Trzeba się zbierać pomyślałem i tak też zrobiłem. Skróciłem sobie drogę przez park , w nocy nikt tu raczej nie chodzi ... Ludzie boją się że ktoś ich może napaść. Tak na prawdę jeszcze nie słyszałem żeby wspomniane zdarzenie miało tutaj miejsce. Kiedy przechodziłem obok opuszczonego budynku usłyszałem krzyk który, po chwili ucichł. Postanowiłem sprawdzić co było tego przyczyną. Po cichu zbliżałem się do budynku, gdy wychyliłem głowę zza rogu w słabym świetle lampy stojącej nieopodal dostrzegłem dwóch napakowanych gości. Kiedy przyjrzałem się uważniej zauważyłem że jeden z nich przyciska jakąś dziewczynę do ściany.
- Muszę jej pomóc- Szepnąłem sam do siebie. Obszedłem budynek dookoła by znaleźć się bliżej nich. Kiedy zaczęli ze sobą rozmawiać , pomyślałem że to ta chwila. Wybiegłem zza budynku i rzuciłem się na jednego z nich. Na moje szczęście wystarczyło uderzenie go w głowę, by padł nieruchomo na ziemię. Drugi facet zaś patrzył się ze zdziwieniem na mnie.
-No piękna chyba superman przybiegł ci z pomocą- Uśmiechnął się cwaniacko-On jest słaby-Wskazał na nieprzytomnego- Ale ja się nie dam...- No masz kolejny typ któremu tylko bójki w głowie. Dlaczego nie mam nikogo do pogadania tylko w kółko do naparzania się gdzieś w zaułkach. A no tak zajęli się sobą, zapomnieli o mnie. Kiedyś wielcy przyjaciele a dziś nieznajomi.
-Zobaczymy Alvaro- Oderwałem się od myśli. Nie mam pojęcia dlaczego go tak nazwałem. Ta ksywka tak bardzo pasowała do niego. Gość dalej patrzył się na mnie nie wzruszony tak bardzo stracił czujność że ktoś mu uciekł. Dziewczyna spojrzała się w moją stronę, niestety było tak ciemno że nie widziałem jej twarzy. Uciekła. Poczułem ulgę że nic jej się nie stało, w końcu do tego dążyłem.
-Coś mało czujny jesteś ...- Wycelował we mnie swój pistolet.
-I kto to mówi? - Uśmiechnąłem się do niego. Od razu zorientował się o co chodzi. Obejrzał się za siebie, kiedy zauważył że dziewczyna zniknęła wpadł w furię. Wiedziałem że łatwo nie będzie. Znów wycelował we mnie. Stałem nie ruchomo i czekałem aż mnie postrzeli. Nagle stało się coś czego bym się nie spodziewał. Usłyszałem strzał po czym Alvaro padł na ziemię. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu osoby która mogła do niego strzelić. Nie daleko pod drzewem stała postać, gdy spostrzegła że ją obserwuję natychmiast zaczęła biec. Tak to była ta dziewczyna. W mojej głowie roiło się tyle pytań ale to jedno było najważniejsze "Kim ona jest ?". Postanowiłem się dowiedzieć dlatego od razu pobiegłem za nią. Niestety kiedy wybiegliśmy na ulicę wsiadła do jakiegoś samochodu i odjechała z piskiem opon. Byłem trochę zdezorientowany. Z jednej strony chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się kim jest a z drugiej jednak zostawić to pod znakiem zapytania. Postanowiłem jednak że dam spokój i tak jak wcześniej planowałem wrócę do domu się położyć.

                                           *******************************

Dni mijały niemiłosiernie szybko. To już miesiąc odkąd tajemnicza dziewczyna zostawiła mnie na środku ulicy ... A ja co? Dalej nie mogę o niej zapomnieć. Spojrzałem w lustro na moją twarz. Oczy podkrążone, usta popękane a włosy w ogólnym nieładzie .
- Maslow! Ogarnij się!- Uderzyłem ręką z całej siły w lustro, to pod wpływem nacisku natychmiast zbiło się na drobne kawałeczki. Syknąłem z bólu. Spojrzałem na rękę z której zaczynała powoli lecieć krew. -Świetnie ... Co jeszcze ?! Może ktoś jeszcze chcę mi dowalić ?! - Zdenerwowany opuściłem łazienkę w poszukiwaniu plastrów, bandażu czegokolwiek co mogłoby zatamować nieustanny upływ krwi. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Przerwałem na chwilę poszukiwania i poszedłem otworzyć.
-Potrzebujemy cię! Teraz!- Odezwał się nie wiele niższy ode mnie szatyn. Nie spodziewałem się szczerze że go jeszcze kiedykolwiek zobaczę.
-Sorry, ale nie mam teraz czasu.-Odpowiedziałem bez uczuciowo. Pomijając fakt że mam mnóstwo czasu nie chciałem wracać do przeszłości gdzie zostawili mnie samego.Nie chcieli mnie słuchać to dlaczego ja mam słuchać ich.
-James! Ja ci się nie pytam czy masz czas ... Idziesz natychmiast ze mną !.-Szatyn pociągnął mnie za sobą. Zdążyłem zamknąć drzwi za sobą. Kiedy znaleźliśmy się na parkingu nie daleko mojego domu zostałem wepchnięty do środka. Nie minął kwadrans byliśmy na miejscu. Stałem na środku salonu. Tyle wspomnień związane z tym salonem. To tutaj postanowiliśmy że założymy zespół. Tutaj stworzyliśmy naszą pierwszą piosenkę, podpisaliśmy kontrakt z wytwórnią "Rocque Records"nie jakiego Gustavo Rocque który aktualnie testuję rolę reżysera w branży filmowej. Kocham to miejsce pomimo reszty członków zespołu którzy nagle przypomnieli sobie że istnieję.
-Idę po resztę- Szatyn odwrócił się na pięcie i wbiegł na górę. Moja ręka dalej krwawiła. Postanowiłem że pójdę do kuchni po bandaż zawsze był w jednym i tym samym miejscu.
-Alvaro!- Odezwał się głos za mną. Podskoczyłem ze strachu po czym natychmiast się obróciłem. Przede mną stała brunetka. Jej oczy zaiskrzyły kiedy spojrzała w moje, również były brązowe. Uśmiechnęła się do mnie pokazując rząd śnieżnobiałych zębów. Była ubrana w czerwoną sukienkę idealnie podkreślająca jej doskonałą talie oraz prezentując długie i zgrabne nogi. Dzięki szpilkom które, miała na sobie byliśmy tego samego wzrostu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Była taka piękna. Ta twarz, ciało ... Jeszcze nigdy nie widziałem tak cudownej dziewczyny. Nogi zaczęły się pode mną uginać a serce biło jak oszalałe. Co się ze mną dzieję?..
-Znamy się ?- Uśmiechnąłem się najszczerzej jak potrafiłem. Zawsze dziewczyny wymiękają na mój widok. Liczyłem na to że jej się również spodobam. Czy to możliwe że zakochałem się w tak krótkim czasie? Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
-Gdyby nie ja być może Alvaro jednak by wygrał.-Nadal się uśmiechała.Nagle wszystko stało się jasne. Tylko skąd ona się tu wzięła, jak mnie znalazła ?
-Oooo James widzę że poznałeś już naszą nową menagerkę - Blondyn spojrzał się nas. Od razu się speszyliśmy. Brunetka wyciągnęła w moją stronę rękę,
-Elena. Miło poznać.-Puściła mi oczko na co na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Jak ona na mnie działa.
-James. Mi również.-Uścisnąłem jej dłoń. Po chwili zorientowałem się że przecież nadal leci mi z tej ręki krew. -Przepraszam...- Puściłem jej dłoń i sięgnąłem po bandaż.
-Pomogę ci- Odezwała się brunetka.
-Nie trzeba dam sobie radę- Przepłukałem rękę wodą utlenioną i zawinąłem starannie w bandaż.
-Jak mnie znalazłaś ?-Powiedziałem przerywając niezręczną ciszę
-Zawsze cię szukałam, nie poddawałam się. Przyleciałam z Wirginii do Los Angeles, aż w końcu udało mi się ciebie odnaleźć. Wiesz jak niesamowicie się ucieszyłam z propozycji zostania menagerką zespołu który kocham od początku istnienia. To było jak marzenie które nigdy miało się nie spełnić a jednak.- Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Byłem zaskoczony tym co do mnie powiedziała. Jeszcze nikt się dla mnie nie poświęcił.
-Skąd miałaś pistolet i w ogóle dlaczego tych dwóch ana ciebie napadli?- Ciekawość przejęła nade mną kontrolę.
-Słyszałam że jest tu dość niebezpiecznie, więc musiałam się jakoś przygotować.A że byłam nie uważna i pistolet się spodobał jakimś dwóm gościom to postanowili że podroczą się troszkę ze mną. Udało mi się go schować w spodnie. I gdyby nie ty pewnie wyciągnęli by ten pistolet i mnie zastrzelili. Kiedy uciekałam pomyślałam że nie mogę cie zostawić więc wróciłam się i w niego strzeliłam.-
-Dziękuję uratowałaś mi życie- I nagle jakby z mojego serca spadł kamień który ciążył mi przez cały miesiąc. Nareszcie znalazłem tą dziewczynę. Dziewczynę o której myślałem całymi dniami , przez którą nie mogłem spać. Szkoda że dopiero teraz ale ważne że w ogóle.
-Ja tobie też dziękuję. Ty również uratowałeś mi życie. Zaśpiewaj dla mnie coś.- Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Dobrze- Myślałem chwilę nad piosenką chciałem jej coś przekazać. Kiedy znalazłem słowa zacząłem śpiewać.

Let me take a little moment to find the right words                     
So when I kick it to you it ain't somthing that you heard
I don't know what kind of guy that you prefer 
But I know I gotta put myself of worse 
See, I think I got the kind of love that you deserve 
And I heard

That you're looking for a boyfriend
I see that
Give me time you know I'm gonna be there 
Don't be scared to come, put your trust in me 
Can't you see, all I really wanna be is your boyfriend
Can't fight that
Let me down, you know I'm coming right back 
I don't care at all what you've done before 
All I really want is to be your

Your boy, boy, b-b-boy, b-b-boyfriend
Your boy, boy, b-b-boy, b-b-boyfriend
Your boy, boy, b-b-boy, b-b-boyfriend
Your boy, boy, b-b-boy, b-b-boyfriend

-Zgadzam się. Bądź moim chłopakiem. Alvaro.- Przybliżyła się do mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry a usta złączyły się w namiętnym pocałunku .
                                                 *******************************

3 Lata później...

- ... Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest. Miłość nie zazdrości. Nie szuka poklasku. Nie unosi się pychą . 
Ślubuję ci miłość, uczciwość i że Cię nie opuszczę aż do śmierci.Kochać cię będę na wieki . Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. Skończyłem wypowiadać słowa przysięgi . Byłem troszkę zdenerwowany ale Elena szybko złapała mnie za rękę, uścisnąłem ją i od razu się uspokoiłem. To dziś, wielki dzień. I pomyśleć że gdybym wtedy nie poszedł jej uratować to wszystko miało by zupełnie inny scenariusz. Cieszę się że jednak to zrobiłem. Moja żona mogę już ją tak nazwać jest przecudowna, ma wspaniały charakter , jest wygadana, zabawna i tak bardzo pociągająca. Została naszą osobistą menagerką. Tak , zgodziłem się na powrót zespołu. Big Time Rush znów wrócili tym razem z o wiele większą rzeszą fanów. Tym razem z chłopakami przysięgliśmy sobie że już nigdy odejdziemy od siebie.
-Możecie się pocałować- Ksiądz wypowiedział te słowa a ja natychmiast objąłem Elenę w talii złożyłem na jej ustach pocałunek który namiętniej odwzajemniła. To było nie zwykłe wesele. Bawiliśmy się do samego rana a noc poślubna była jeszcze bardziej niesamowita.
 Już nie mogę narzekać na brak kolegów Carlos, Logan i Kendall jak zawsze byli i są najlepszymi przyjaciółmi. Nie żywię do nich urazy traktuję tamtą sytuację jako chwilowy kryzys. Już nie chodzę po parkach szukając ludzi do bójki. Lecz nadal wracam na molo. Teraz siedzę tam z moją żoną, Eleną i razem podziwiamy zachód słońca nie długo będzie ktoś jeszcze z nami siedział . Nasz syn, Paul Alvaro drugie imię wybrała moja Elena stwierdziła że, musi mieć tak na drugie. Paul ma dopiero 5 miesięcy ale już będąc w wózku podziwia z nami widoki na molo. Kiedyś może jak my uratuję dziewczynę swojego życia ... I tak żyliśmy długo i szczęśliwie ... :)

 James Maslow drodzy państwa :D ! Mam nadzieję że jednorazówka się spodobała. No trochę namieszałam i wgl ale jakoś gorzej mi się piszę jednorazówki niż rozdział pomimo że krócej bo pytanie jak to skończyć. Ahhh :/ Liczę na DUŻO pozytywnych komentarzy.